Letnia
Akademia Filmowa

Drugie życie filmu

W ramach sekcji wyświetlimy:

Przy tej ilości premier, jakie co miesiąc wchodzą do kin, można odnieść wrażenie, że film ma coraz krótszy żywot. Dłużej utrzymują się na ekranach tylko kasowe przeboje, a reszta przemyka się po nich chyłkiem. A bywa, że w ogóle z trudem wciska się do kin. Trudno pogodzić się z myślą, że film zaczyna przypominać produkt jednorazowego użytku, z krótkim terminem ważności. A przecież są filmy, do których chce się wracać, podzielić przyjemnością ich oglądania z nowymi pokoleniami widzów, którzy nie mieli okazji towarzyszyć im w chwili premiery. Oczywiście, można do takich tytułów dotrzeć w wydaniu płytowym, na kanałach telewizyjnych, w streamingu czy w internecie. Ale to w pewnym sensie profanacja. Właściwym miejscem do odbioru filmu pozostaje sala kinowa.

Na szczęście są dystrybutorzy, którzy rozumieją, że nie tylko nowości, ale także filmy klasyczne (może nawet szczególnie one) wymagają specjalnej troski w dotarciu do widza. Tylko że do tego potrzeba miłości do kina i odwagi. W wielu krajach istnieje wręcz moda na odkrywanie skarbów wyciągniętych z archiwów filmowych. Przy okazji, przeczy to tezie, że filmy szybko się starzeją. W dużej mierze tak. Ale są też evergreeny, godnie znoszące próbę czasu. I czekają tylko na to, żeby dać im szansę na drugie życie. Wypada zatem cieszyć się z tego, że ten trend dociera też do Polski. W ostatnich latach coraz częściej zdarzają się i u nas takie odkurzone premiery.

Na początek jedno z arcydzieł Francisa Forda Coppoli „Rozmowa” (1974), nagrodzone Złotą Palmą w Cannes. W momencie premiery wydawał się złowróżbną wizją świata poddanego presji inwigilacji. Dzisiaj rzeczywistość przerosła intuicję Coppoli, sieć podsłuchów i podglądania stała się wszechobecna. Tylko dylematy moralne, związane z naruszeniem cudzej prywatności, pozostały. Ostatni film Jonathana Glazera „Strefa interesów” stał się wydarzeniem sezonu. Ale jego autor nie pojawił się nagle znikąd. Konsekwentnie pracował na swoje osobne miejsce we współczesnym kinie. Z perspektywy dzisiejszego sukcesu warto spojrzeć wstecz na jego drogę na szczyt. Za jej kamień milowy może uchodzić „Pod skórą” (2013). Oniryczna impresja zacierająca granicę między różnymi światami. Bywało, że międzynarodową karierę nasi reżyserzy zawdzięczali rodzimej cenzurze i czujności matki partii. Po odłożeniu na półkę filmu „Ręce do góry”, Jerzy Skolimowski przeniósł swoje aktywa za granicę. Z powodzeniem. A „Na samym dnie” (1970) okazał się ważnym punktem w jego filmografii. Chociaż akcja dzieje się tu w Anglii, to bohaterowie mają wiele wspólnego z postaciami jego pierwszych, zrealizowanych w Polsce filmów. W końcu wchodzenie w dorosłe życie napotyka na podobne problemy, tam i tu. Podobną przysługę – jeden film na półce („Diabeł”), drugi przerwany w trakcie realizacji („Na srebrnym globie”) – wspomniane instytucje wyświadczyły Andrzejowi Żuławskiemu. I może lepiej, że tak się stało. Wybuchowy temperament (na ekranie) reżysera i jego ekspresyjna wyobraźnia nie mieściły się w ówczesnym polskim kinie. Widać to chociażby w „Opętaniu” (1981) , które w fascynujący sposób łączy poetykę horroru z opisem rozpadu osobowości bohaterki filmu.

Piotr Kotowski

Drugie życie filmu
14 sierpnia, godzina 10:00

Drugie życie filmu
12 sierpnia, godzina 11:30

Drugie życie filmu
13 sierpnia, godzina 10:00

Drugie życie filmu
11 sierpnia, godzina 11:15